jem sobie obiad u mamusi w szkole:P

23:59

-mama, a wiesz ze mamy nauczyciela, ktory nie powinien uczyc juz?
-a co sie stalo?
-no bo tak...

i opowiadam, w miedzy czasie kąsam sobie obiadzik ;) w pewnym momencie jakis babsztyl co siedzial obok nas, mowi do mnie:

-oj prosze pani, to nie pierwszy i nie ostatni taki profesor. czy nie nazywal sie przypadkiem *** ?
-nie
-nie?
-nie, nie nazywal sie tak

co za baba i czego chce :P nie do niej mowie przeciez. w ogole my sie znamy? glupio sie usmiechnelam, jem dalej. w pewnym momencie mama mowi:

-widzisz ta pania w bialym plaszczu? to dyrektorka szkoly muzycznej w warszawie (czy jakos tak;))
-spoko. cale szczescie ze ja sie nie urodzilam w warszawie:P
a babsztyl:
-nie? a dlaczego?
-bo mi sie nie podoba (zbywam ja)
-a ja uwielbiam warszawe!
-a ja nie. -.- wole krakow czy gdansk, zakopane, ale warszawy nie znosze
-jeszcze pani jest mloda. ja to jestem zza czasow...

a co mnie to obchodzi o.O apetyt mi tylko psuje. ma gazete przed nosem to niech czyta, a nie mi tu slucha co mamie mowie. myslalam ze rzuce w jej kierunku zaraz cieta riposta, juz cos chcialam do niej burknac spod nosa, ale wstala i poszla do sklepiku. nara babo, nie wracaj, mysle sobie ;P

-ewa, badz mila dla tej pani
-a co mnie obchodzi co ona mysli o tym co do Ciebie mowie? w ogole ja ja znam?
-ewa, ja ja znam. to mama mojej kolezanki...

o.O

Dowcip sytuacyjny:
- co jest gorsze od trzech starych zrzedzacych bab?
- cztery stare zrzedzące baby ;P

Podobne wpisy:

0 komentarzy

O czym teraz myślisz?