Zmiany, zmiany ..

00:19

Naiwna myślałam, że jak sobie zaplanuję tak będzie. No i oczywiście przeliczyłam się. Szef mnie wysyłał na urlop tydzień temu, to się upierałam, żeby zostać. Ostatecznie poprosili mnie o zastępstwo w innym salonie na ten tydzień (inna koleżanka ma wakacje), chętnie na to przystałam, wolne z Szefem uzgodniłam na najbliższy poniedziałek (opowiadając o pozytywnym ostatnim usg, sprzed 2 dni!!), a po wczorajszej wizycie u ginekologa... od dzisiaj mam siedzieć w domu :/

Jak mi zrobili USG ze skierowania i pytałam o wagę dziecka, to usłyszałam, że to się nie sprawdza, i ona tego nie robi (ale wielkość malucha ok). Jak to powiedziałam dla swojej ginekolog wczoraj wieczorem, jak poszłam do niej prywatnie, to oburzyła się i kazała zmienić sobie lekarza od USG (przy okazji zrobiła USG po swojemu i dodała 30zł do rachunku).

No i okazało się, że zgodnie z tym co 'usłyszałam' w poniedziałek - wszystko jest ok - wszystko, oprócz.. wagi dziecka. Bo waży 2100, a mam termin na za 3 tygodnie (5 sierpnia, chociaż przesunęła termin na 12 sierpnia, a wszyscy i tak dobrze wiemy, że dziecko najlepiej wie kiedy chce się wykluć i te daty mało znaczą..). Jak maluch wytrzyma w brzuchu 3 tygodnie a ja będę pić miód z cytryną, to urośnie do 3100. Miód z cytryną, rany jak to musi smakować...

Do tego dostałam jakieś dodatkowe leki, globułki, zalecenie, żeby brać nospe od razu jak mnie coś zaboli, bo.. mogę w każdej chwili urodzić!!

- Skurcze są?
- Raczej nie - bo rozumiem, że chodzi o takie mniej więcej 30-sekundowe? Czasami jak idę, to ten brzuch inaczej czuję, niż jak leżę i maluch mnie kopnie, ale to raczej nie skurcze chyba, bo szybko mijają...
- oj to nie jest regułą, że muszą być długie. Czasami są długie i nic się nie dzieje, a czasami mogą być krótkie i może zacząć się akcja porodowa. Więc bierzemy nospę, jak tylko coś zaboli.

Dziecko małe a ja mogę się czuć jak matka-prawie-rodząca. Wściekłam się (w połączeniu z posmutnieniem) niesamowicie. Po drodze do domu zatrzymałam się po miód i cytrynki, potem przy aptece (czynna do 20.30, byłam pod drzwiami 31po - ZAMKNIĘTE). Wkurzona zauważyłam, że brzuch twardy - mama w tym momencie, tym swoim anielsko pocieszającym głosem: 'no do porodu pierwszy krok to stres i napięty brzuch, stresuj się jeszcze bardziej!'. Ręce opadają :(

Zrelaksowałam się dopiero w domu jak zobaczyłam męża. Ten po wiadomości o moim błogim odpoczywaniu naiwnie sądzi, że jak będzie wracał do domu po pracy to będzie miał posprzątane i ugotowane, więc poniekąd ten układ nawet mu odpowiada. Uważa, że przesadzam, że jeżeli tylko waga dziecka jest nie w porządku, to to nadrobimy - i mi wcisnął na siłę naleśnika na kolację (ledwo wsunęłam, nie tak dawno jadłam obiad). Postanowił, że będzie mnie tuczył (czemu mi się wydaje, że mi na dniach zrobi kaloryczne ciasto?)

Po informacji, że coś z ciążą jednak nie jest w 100% tak jak powinno być, kiepsko mi się dzisiaj spało. Jak nigdy uważałam jak leżę i wierciłam się, aż brzuch mi do niczego nie dotykał. Teraz z rana mam jakiś humor beznadziejny.. aj, nic mi się już nie chce.

Podobne wpisy:

0 komentarzy

O czym teraz myślisz?