Pierwsza rybka

00:51

Przyrządzona przeze mnie od prawie zera (no, od postaci bezostnej).

Wracam po pracy do domu - zakupy zrobione podczas mojej nieobecności, wszystko leży na swoim miejscu, a na samym środku kuchni na talerzu rozmrożone już 2 rybki, które razem z ziemniakami na widocznym miejscu leżą i czekają aż się nimi ktoś zajmie (w brzuszku burczy). U męża w oczach da się wyczytać 'jestem zmęczony'. Ja też jestem zmęczona, ale mniej - zatem już nie marudzę - dla męża jestem gotowa do poświęceń. Więc ja robię obiad. :P

I to taka drobnostka, niby szczegół, a ja pełna radości, że mąż pomyślał o zakupach i sam rozmroził rybę. Bez mówienia ;) Po pół godzinie, kiedy skończyłam obierać dziesiątego ziemniaka, wzięłam się za robienie rybki, czyli - jajko, bułka tarta i na patelnię. Ot, filozofia ;) ale nigdy nie robiłam.

Gotowe paluszki rybne na patelnię robię dosyć regularnie co jakiś czas (czyt. gotowe wrzucam na patelnię). A filet robiłam po raz pierwszy. Wyszło bardzo smacznie, co męża bardzo zdziwiło, a mnie jeszcze bardziej ;) Samoocena oczywiście osiągnęła zenit.

I w końcu(!) do tego herbata z normalną cytryną - a nie Real'ową czy Auchan'ową, którą się ciśnie i nic nie leci. Odkryliśmy (vivat spostrzegawczości - sterczy przy bloku) budkę warzywniczą. Jakie tam wszystko duże i świeże! Z głupiej budki z warzywami pod bokiem też się cieszę. Ze wszystkiego się cieszę.

Coś w tej ciąży faktycznie wylewają się ze mnie te uczucia.

Podobne wpisy:

0 komentarzy

O czym teraz myślisz?