Klaudian: Wszyskiego najlepszego w nowym roku Ewuniu ! :D
efcia: Wow to nie jest spam, dopisales moje imie! :D
Klaudian: :D
efcia: dziekuje Klaudianku, Tobie rowniez;)
Klaudian: tak tylko na koncu wpisuje imiona :D
efcia: wiedzialam:D
Zaczęłam przeglądać inne blogi. Szlag by to trafił, nic do poczytania nie ma. Oto próbki innych "twórców":
Na półmetku adwentowego oczekiwania na Boże Narodzenie mogę zakomunikować, iż uzbieraliśmy już 2400zł na "Szopkę w Kenii i Pakistanie", czyli możemy już kupić 2 krowy.
Kolejny raz przekonałem się, że klej "Kropelka" powinien trzymać się z dala ode mnie. Powinno być na nim napisane nie tylko "chronić przed dziećmi", ale jeszcze "i Darkiem" :)
(...)
Nasunęła mi się pewna refleksja. Czasem grzech "przykleja się" do naszego życia. (...). Wyznanie go Jezusowi Chrystusowi, upamiętanie i odwrócenie się od grzechu bez zbędnego skupiania się na nim. "Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości." - 1 Jana 1:9
Dziś wielu, także katolików, zastanawia się często, czy czystość przedmałżeńska ma w ogóle sens, czy nie jest ona czymś przestarzałym, pozostałością dawnych systemów społecznych?
Nie lubiłem tej naiwnej opowieści, naiwnej poetycko. Drażniła mnie do dzisiaj. Posłuchałem w kościele młodego kleryka i uwiodła mnie jego interpretacja.
Rzycie pszelazuo... No cusz... morda mi posiwiaua, dugo nie kontraktowauem sieu sblogaskiem. Rzycie pszelazuo najśmielsze oczekiwania wieuc trzeba sieu dostosować do nurtu wydarzeń.
{jakieś zdjęcia paznokci}
Kupiłam ostatnio kilka próbek maseczki Tony Moly Tomatox, na pewno już o niej słyszeliście. Nie mogłam jej nie wypróbować - łączy w sobie wszystkie efekty, które najbardziej lubię - rozjaśnianie, nawilżanie, wygładzanie...
"Byłem przed chwilą w Alfie z Anią i zobaczyłem dziewczynę która szła o kulach. Miała stabilizator na kolanie. Podszedłem i zapytałem, co się stało, a ona odpowiedziała, że to kontuzja sportowa. Zapytałem, czy mogę chwilę zająć i już miałem zaproponować, że mogę się za nią pomodlić, a ona przerwała mi: Aaaa pewnie Pan od ubezpieczeń? :D, a ja na to: Nooo... nie do końca :P. Powiedziałem jej, o co chodzi – że chcę się za nią pomodlić, Paulina – bo dowiedziałem się, że tak ma na imię – zgodziła się :). Położyłem ręce na jej kolano, pomodliłem się w Imieniu Jezusa i poprosiłem, żeby poruszała kolanem i przeszła się bez kul... Zrobiła to i stwierdziła, że kolano w ogóle już ją nie boli :). Pogadaliśmy chwilę i testowaliśmy jeszcze raz jej kolano. Paulina została całkowicie uzdrowiona! :)"
Padłem prawie ze śmiechu, kiedy usłyszałem od znajomego, że dostał zwrot 1/2 ceny kosiarki (kupionej wieki temu) i przedłużenie gwarancji. Otóż jak się okazało...Ja pierdole, nawet mi się komentować nie chce ;p
Coż lepszego może się przytrafić kobiecie od udanych zimowych zakupów, wśród których wszystko jest w rozmiarze S? :>
- tata, soku!
- nie teraz, za chwile
- mama proszę soku, tata nie umie dać
Tych, którzy mi życzyli wszystkiego najlepszego w 2010 roku informuję, że
nic to nie dało.
Dlatego na 2011 rok przysyłajcie mi wyłącznie pieniądze, alkohol i talony na benzynę.
Wielkie dzięki
efcia: a gdzie ty to słyszałeś
tata: no w telewizji
efcia: to babcia ci daje dostęp do telewizora?
tata: przecież czasami śpi
mama: idź z kuchni i usiądź w dużym pokoju i mi nie przeszkadzaj bo widzisz że jestem w proszku
efcia: to daj Ci w czymś pomogę
mama: nie ma w czym pomagać, przecież widzisz że wszystko robię
efcia: to idź się ubieraj
mama: to co, mam się przebrać, brzydko wyglądam?
efcia: ... no mówiłaś, że jesteś w proszku, myślałam że chcesz się przebrać
mama: nie no tak będę, tylko parę rzeczy w kuchni zostało
efcia: no to mówię, że Ci pomogę!
mama: ale nie ma w czym, już kończę! idź i usiądź
Majka przespała całą noc w swoim nowym łóżeczku!
efcia: i poproszę o hasło do umowy, będzie ono potrzebne do kontaktu z biurem obsługi
klient: "szukamtaty"
mama klienta: co? ze...jak to?
klient: no "szukamtaty", tak się nazywa moja postać w WOWie
efcia: Może mi ułatwisz zadanie Tato i powiesz, czego ci brakuje przed świętami?
Tata: wiesz kochanie, dla mnie największym problemem jak ja coś dostane, to znalezienie dla tego miejsca, gdzie to położyć, więc najlepiej nic nie kupuj proszę...
- przepraszam u was na stronie internetowej żadnych zmian nie było,w dalszym ciągu 5 za 50 zl?
- 5 za 50 zl ale co?
- no giga no
No i przychodzi baba, stara taka, i pyta się gdzie Rossmann jest. W okresie świątecznym ciągle podchodzą i się pytają, nie mam siły już z nimi walczyć, więc jej mówię i pokazuję palcem, że piętro niżej, to zaczyna się ze mną wykłócać, że ktoś jej powiedział, że na tym piętrze i mniej więcej gdzieś tutaj, więc podeszła i się pyta, ale na pewno na tym piętrze, i tłumacz w kółko. Kłóciła się ze mną! W końcu wyjęła kartkę, bo ktoś jej napisał co ma kupić, i się mnie pyta czy dostanie taką pastę w Rossmannie, ale czy na pewno taką a nie inną, i czy kupi to i tamto.. No mówię ci, nienormalna jakaś!
Matko, jak Ci sprzedający potrafią ciśnienie podnieść. Niby tak wszyscy narzekają w tego typu serwisach na sam serwis bądź na kupujących - sama sprzedawałam w firmie, gdzie zajmowałam się tworzeniem aukcji więc doświadczyłam problemów związanych z serwisem jak również obiło mi się o uszy co potrafi kupujący wymyślić, jednak dwie aukcje z którymi mam na dzień dzisiejszy do czynienia przekraczają wszelkie granice. DWIE nieudane aukcje NA RAZ, a z Allegro korzystam już z 5 lat i nigdy wcześniej nie miałam ani jednego problemu. Do dzisiaj wystawiałam same pozytywy. O zgrozo, teraz pójdą komentarze na czerwono!
Uważam, że jestem dobrym kupującym. Od razu po zakupionej aukcji wysyłam informację na temat wielkości (lub koloru itp.) tego, co wybieram. Od razu korzystam z opcji płacenia z Allegro. Nie zmieniam adresów. Podaję nr kontaktowy. Nie wysyłam bzdurnych maili o treści 'już wpłaciłam', 'wyślijcie jak najszybciej', 'już wysłaliście?', 'a czy to, a czy tamto?' itd. Zatem istotne informacje przekazuję jak najszybciej, a głupoty pomijam. Przyznacie, że idealny kupujący?
No to teraz przedstawiam dwie totalnie fail-aukcje.
Pierwsza aukcja
Aukcja drugaFotokubek. Wysyłasz gościowi zdjęcie, a on Ci wysyła kubek z tym zdjęciem wtopionym w kubek. Zajebisty bajer, zwłaszcza jak ma się 2-letnie dziecko, masę pięknych zdjęć z urodzin, i chce się sprawić przyjemność babci na święta. No to zamawiam 3 sztuki, dla mojej Mamy, dla Teściowej i dla Teścia.
Na aukcji widnieje zapis:
Uważam, że jestem dobrym kupującym. Od razu po zakupionej aukcji wysyłam informację na temat wielkości (lub koloru itp.) tego, co wybieram. Od razu korzystam z opcji płacenia z Allegro. Nie zmieniam adresów. Podaję nr kontaktowy. Nie wysyłam bzdurnych maili o treści 'już wpłaciłam', 'wyślijcie jak najszybciej', 'już wysłaliście?', 'a czy to, a czy tamto?' itd. Zatem istotne informacje przekazuję jak najszybciej, a głupoty pomijam. Przyznacie, że idealny kupujący?
No to teraz przedstawiam dwie totalnie fail-aukcje.
Pierwsza aukcja
(...)Maila potwierdzającego zakup oraz otrzymanie kasy przez sprzedającego otrzymałam przed północą. Jest 9 rano a tego co kupiłam dalej nie dostałam. Nie ma zakupionego kodu w skrzynce odbiorczej, nie ma go w spamie, nie doszedł. Niech ich szlag, zależało mi na czasie. I durny dylemat - czy wystawiać neutrala (bo może im się coś spieprzyło i faktycznie nie ich wina), czy negatywa (bo może wszystkich w butelkę nabijają, a 3 minuty z aukcji jest dla napędzenia kupujących?), czy nic nie wystawiać? Jak wystawię negatywa to mi się odwdzięczą. A jak kiedyś coś będę chciała sprzedać, to mi statystyki zepsują. Z drugiej strony - przez tyle lat nic na swoim koncie nie sprzedałam, więc czy cokolwiek kiedyś będę sprzedawać? No i rozkminę mam, bo o durne 1,19PLN głupio się kłócić, ale... kurwili mnie. To chyba wystarczający argument. Nie musieli się afiszować z tymi 3 minutami.
1. Dokonujemy zakupu na aukcji, płacimy za pośrednictwem płatności allegro.
2. Po poprawnym dokonaniu płatności czekamy około 1 - 3 minut, a następnie odbieramy swoją pocztę emailową.
(...)
Aukcja drugaFotokubek. Wysyłasz gościowi zdjęcie, a on Ci wysyła kubek z tym zdjęciem wtopionym w kubek. Zajebisty bajer, zwłaszcza jak ma się 2-letnie dziecko, masę pięknych zdjęć z urodzin, i chce się sprawić przyjemność babci na święta. No to zamawiam 3 sztuki, dla mojej Mamy, dla Teściowej i dla Teścia.
Na aukcji widnieje zapis:
wielkość: 210 x 95 mm,tryb kolorów: CMYK,
rozdzielczość 300 dpi,
akceptowany format plików: .jpg, .pdf /spłaszczony/, .psd.
Po odpaleniu programu graficznego złapałam się za głowę, kiedy zobaczyłam wielkość tego, co się właśnie stworzyło. Pomniejszone do 3% zakrywało mi cały monitor. Oblanie całości gradientem wykonywało się dobre 3 minuty. W sumie każda czynność trwała nie krócej niż 1-2 minuty. Co raz komunikat o zbyt małej ilości RAMu, więc było trzeba zapisać, zamknąć program i odpalić ponownie. Komp ledwo ciągnął, a zakupiony w tym roku, do gier, więc na parametry jego nie można narzekać. Wstawiłam na gradient cztery zdjęcia i chcę zapisać. Przygotowywanie do zapisu... Renderowanie czegośtam... Wykonywanie czegośtam... (5min później) zapisane! Z ciekawości sprawdzam, ile plik waży. 1GB! Ja pierdole - myślę sobie - przecież to nie jest plakat, na cholerę im 210mm na 95mm 300 dpi? Ja to sobie jakoś poradzę serwisami hostingowymi i prześlę spakowany 350-megowy plik gdzieś-tam w świat i podeślę ludziom linka, ale ciekawe, jak to robią inni?
Jak pomyślałam - tak zrobiłam. Wysłałam linka, pozdrowiłam, czekam na wiadomość o wysłaniu. Haha, jakaż byłam naiwna! Poniżej wiadomości mailowe (z pominiętymi powitaniami i pozdrowieniami)
Proszę o przesłanie projektu na adres *@*.*Myślałam, że go wyśmieję.
Spakowany projekt zajmuje ponad 300MB, po rozpakowaniu ponad 1GB, jak mam to wyslac mailem?
Dlaczego ten projekt jest taki duży? Projekty w takim rozmiarze robi się pod druk wielkoformatowy.Ha! Dobre pytanie. Zapewne przez to 210mm i 300dpi!
Plik jest zrobiony zgodnie z tym: (...). Czy nie mogliby Państwo ściągnąć tamtego pliku z serwera? Został zrobiony według instrukcji z aukcji
Proszę zapisać go jak .jpg i przysłać na e-mail. Przy tej wadze ściąganie z serwera trochę potrwaA jasne, że potrwa, moje wysyłanie też zostało wykonane jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki (miałam wtedy problemy ze zrywaniem połączenia, i w sumie wysyłało się kilka godzin), jednak zacisnęłam zęby i ponawiałam próby, aż się udało. A im kurwa ciężko ściągnąć! Kupuję trzy przedmioty, w zeszłym roku też u niego kupowałam, ale nie kurwa, ciężko ściągnąć plik. Zapisać przy tej wielkości się nie da, wyskakuje error o... (niespodzianka!) zbyt małej ilości RAMu.
W jakiej rozdzielczości mam go zapisac? Bo w aktualnej (tej z aukcji) *** (nazwa programu) blokuje zapis do JPG (komunikat o zbyt malej ilosci RAMu - mam 4GB). Proszę o zwięzły komunikat dokładnie jakie pliki Państwo akceptują.
Proszę zrobić plik 2480 x 1122 px, tryb kolorów CMYK, a rozdzielczość 300
Nie można było tego kurwa zamieścić na pierdolonej aukcji?! Trzy dni robiłam projekt, bo był wielki i mi komp zamulał! Potem straciłam kolejne 3 dni na korespondencji, kubek mogłam mieć w domu już dzisiaj, gdyby palant na aukcji napisał jakąś wzmiankę o rozdzielczości. A tak - dopiero dzisiaj mi kubek wykonają, wyślą go jutro, i pewnie dojdzie 23-go, a mieliśmy go wysłać do Teściowej na święta... Zobaczymy jak wyjdzie ten kubek, jak mi coś nie podpasuje to pójdzie drugi negatyw.
Nahtir: Ewo ;D
Nahtir: mam malutką prośbę
hardcorebaby: tak sluchm Blazeju:D
Nahtir: bo niedawno co do domu wszedłęm a zaraz do pracy
Nahtir: bo jeśli byś miała tylo czas
Nahtir: to tylko prosba
hardcorebaby: mhm :D slucham
Nahtir: troche zbic mi karmy na postaci xD
Andrzej: Tam pizza jest dobra, 60cm, ale cienka. Jest cienka jak.. Suprem na pvp
Łapserdak: Nie da się zrobić takiej cienkiej
Uważaj, bo zaraz się wkurwię, i pójdę do miasta po bssb
Maja: pacz mama, pacz, joda... mama, woda!!!
efcia: tak, to woda
Maja: pacz, druga woda!
efcia: nie kochanie, to niebo, zobacz.. tu jest woda, to piasek, trawa, drzewka, góry, a tu jest niebo i na niebie słoneczko świeci, widzisz?
Maja: ... tak ... mamusiu!
Miał wystartować wczoraj ok. ~16, a wystartował z *lekkim* opóźnieniem - o 1:30. W końcu wystartował i... jest zajebisty :D No i ten mega online - 9k. Bosko:))
Do 4 rano 29 lv wbity. Kilka godzin snu. Następnego dnia już II prof. i 44, i gdyby nie popieprzony nowy system PK (720 mobów bez exp, sic!), to by było 52+ wieczorem, a udało się tylko do 47.
No i wczoraj dopiero dobiłam do 52. Czas kupić Karmiana. Tak, z kasą jest maksymalnie beznadziejnie. Raty x1. Exp miał iść wolno, zamiast tego wolno idzie adena. U mnie stoi w miejscu, a innym spada. Ciężko, ale dajemy rade :P
Do 4 rano 29 lv wbity. Kilka godzin snu. Następnego dnia już II prof. i 44, i gdyby nie popieprzony nowy system PK (720 mobów bez exp, sic!), to by było 52+ wieczorem, a udało się tylko do 47.
No i wczoraj dopiero dobiłam do 52. Czas kupić Karmiana. Tak, z kasą jest maksymalnie beznadziejnie. Raty x1. Exp miał iść wolno, zamiast tego wolno idzie adena. U mnie stoi w miejscu, a innym spada. Ciężko, ale dajemy rade :P
L2 off innova. Działa!!! :D
problemy w pracy, cyrk z ubieraniem dziecka (jak nigdy), okres, problem z makrami (akurat dzisiaj!), zepsuty atomizer, i do tego głowa mnie napierdziela, kurwa!
Paskudny, prawda?
Ale mąż uszczęśliwiony na poziomie porównywalnym do czasów, kiedy dostał Nostromo. Temu to dobrze:))
update:: Mąż: jest tak popierdolenie dziwna że aż piękna!
Twój poziomu intelektu nie przekracza temperatury pokojowej
A: Będzie trzeba twojemu tacie coś na imieniny znaleźć
E: Jemu już znalazłam, jeszcze mama ma imieniny 4-go grudnia, jej coś będzie trzeba wybrać
A: Trzeba przyoszczędzić w tym miesiącu, tyle prezentów do kupienia...
E: No coś ty, a komu jeszcze Ty chcesz coś kupować, że oszczędzać trzeba?
A: No... sobie!
No więc podchodzi i zamawia. Z ciekawości ktoś się przysłuchuje, co taka puszysta kobieta sobie kupi. TAKA puszysta. Na tyle, że ciężko na nią uwagi nie zwrócić - nie chodzi tu o uprzedzenia, tylko o mocne odbieganie od standardów. Takie 8XL powiedzmy. Kontynuując myśl przewodnią tego wpisu - zamawia:
- Słucham, co dla pani?
- tylko jednego pasztecika...
- Co jeszcze?
- nie nie, nic już....
- Jakiś sos do tego?
- nie, bez sosu... no i cztery pączki
Tytuł można potraktować z przymrużeniem oka, jednak jako że dotyczy dziewczyny myślę, że pasuje ;)
W czasach kiedy byłam piękna i młoda zaczęłam dużo grać. Młoda - czyli jakieś 8 lat temu, a piękna - to tylko wyraz mojej aktualnej skromności :P. Zaczęłam bardzo, bardzo dużo grać. Mało kto spędzał tyle czasu przy komputerze co ja. Niby nie ma się czym chwalić, jednak ja tamten okres wspominam z uśmiechem i w pewien sposób żałuję, że to się skończyło :)
Grałam w L2. To skrót od Lineage ][. Mówiąc w skrócie, to taka gra, gdzie się zbiera kilka tysięcy ludzi na jednym serwerze, a ludzie się łączą w grupy, tzw. klany, a klany między sobą wypowiadają wojny, wszystko to w klimacie fantasy. Gra jak dla mnie super. Ale sama gra nie jest tak istotna, jak atmosfera towarzysząca grze. I nie chodzi tu o klimat fantasy, tylko o klimat na TS'ie, czyli czymś w rodzaju grupowego Skype'a. Jak grasz, to rozmawiasz z ludźmi. I głównie ze względu na te rozmowy chciało się grać, bo to się nie nudzi, w przeciwieństwie do gry. Więc grało się bezmyślnie, 'na pamięć', ale miło się spędzało czas na TS'ie.
Mieliśmy ekipę raz większą, raz mniejszą, i w te kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt osób, zawsze rozmawialiśmy. Grając przez rok/dwa/trzy z tymi samymi ludźmi non stop rozmawiając, tworzy się więź (przynajmniej w moim przypadku) pomimo, że tych ludzi się na oczy nie widziało. Nie jest to trudne do zrozumienia, jeżeli weźmiemy pod uwagę ilość czasu który się ze sobą spędza - kilka,kilkanaście godzin dziennie. Nie piszemy, tylko rozmawiamy. Wierzcie mi, że można w ten sposób poznać człowieka.
Byłam na jednym zlocie klanowym pod Warszawą. I wiecie co? To było nieważne, że pierwszy raz się człowieka widzi. Nie musieliśmy się sobie przedstawiać. Ktoś powiedział 'cześć', i już każdy wiedział kto to. Każdy kojarzył głos każdego. I widzisz pierwszy raz człowieka, a znasz go od paru lat. Śmieszne uczucie. Ale najśmieszniejsze jest to, że grając rozmawialiśmy o rzeczach często niezwiązanych z grą, a jak już się spotkaliśmy, to rozmawialiśmy właśnie o grze. Przyjechał jeden facet ze swoją żoną. On zapalony gracz, a ona gry nie znała. On się świetnie bawił, jak każdy z nas, a ona patrzyła na nas jak na ufo. My się z czegoś śmialiśmy, ona nie wiedziała o co chodzi.
Po paru latach pojechałam z przyjaciółką nad morze na tydzień na wakacje. Oczywiście znałam parę osób z trójmiasta, to się umówiliśmy, że się w końcu poznamy. Ania wyraziła zgodę na spotkanie, wręcz chciała zobaczyć jak to jest zobaczyć kogoś kto gra tyle co ja. No i na początku była zdziwiona. Bo ludzie z którymi się zobaczyliśmy wyglądali normalnie. Normalnie, czyli zadbani, czyści, grzeczni. Poszliśmy na piwo i zaczęliśmy mówić 'po swojemu'. Anka oniemiała, nie mogła zrozumieć - normalni ludzie a gadają o rzeczach jak dzieciaki z podstawówki. Pod koniec trochę przysypiała, ale stwierdziła że to co zobaczyła było warte zobaczenia i nie żałuje. Ciekawe doświadczenie :)
Innym razem przyjechał do mnie kolega, którego wcześniej nie widziałam. Znaliśmy się dobrze, może z 5 lat. No i jak przyjechał, tak już został. Jest moim mężem :) Nasza znajomość, relacje, wszystko, jest tak dobrane, że brak mi słów. Rozumiemy zamiłowanie do gier, nikt sobie nie robi problemów z siedzenia przy kompie. Na urodziny czy pod choinkę obdarowujemy się nowymi komputerami, klawiaturami dla graczy, dobrymi słuchawkami, czy nostromo. Mamy zgodne priorytety finansowe. Lubimy spędzać czas w ten sam sposób. Lubimy te same gry. To jest świetne, nie wyobrażam sobie związku z kimkolwiek innym, kto by mnie i moje lenistwo zniósł. Mąż też ma dobrze, mało która żona cieszy się z tego, że mąż dobrze spędza czas, bo wyszedł najnowszy hit na xboxa.
A najlepiej z tego wszystkiego to będzie mieć nasza córka. Wszystko to, czego nie potrafili zrozumieć nasi rodzice, my rozumiemy. Śmiejemy się, że przyprowadzi kiedyś chłopaka, to go przyszły teść zaciągnie do konsoli i będzie sprawdzać, czy córcia się z noobem jakimś przypadkiem nie spotyka. No i będzie też selekcja w graczach, bo Majka nie będzie przecież chodzić z jakimś kolesiem co gra w Tibię, albo kupuje na maga heavy armor :)
W czasach swojej świetności lub marności (zależy jak na to spojrzeć) potrafiłam grać przez 30/40/45 godzin non stop, po czym spałam przez jakieś 5h, i z powrotem do kompa. Tak, to był poważny problem, maksymalne uzależnienie. Coś mi z tego zostało po dziś dzień, ale już nie takie intensywne. Przez kilka ostatnich lat grałam na różnych serwerach po kilka tygodni ale nigdzie mi się nie podobało na tyle, żeby zostać na dłużej. I w ten sposób zrezygnowałam z L2. Dalej gram, ale już w coś bardziej na lajcie. Ta gra to League od Legends. W skrócie LoL. W Polsce jest kilka milionów graczy, z tego względu grę spolszczono. Jeżeli ktoś jeszcze nie słyszał, a grać lubi, polecam :) Nie ukrywam, że podałam linka referencyjnego, mam nadzieję, że mnie za to nie zjecie:P A L2? Zapowiada się kolejne podejście. 30 listopada serwery oficjalne zostaną otwarte a typ gry zostanie zmieniony na free to play. Czuję w kościach, że grudzień będzie dla mnie najlepszym miesiącem od kilku lat :) Już nie mogę się doczekać.
W czasach kiedy byłam piękna i młoda zaczęłam dużo grać. Młoda - czyli jakieś 8 lat temu, a piękna - to tylko wyraz mojej aktualnej skromności :P. Zaczęłam bardzo, bardzo dużo grać. Mało kto spędzał tyle czasu przy komputerze co ja. Niby nie ma się czym chwalić, jednak ja tamten okres wspominam z uśmiechem i w pewien sposób żałuję, że to się skończyło :)
Grałam w L2. To skrót od Lineage ][. Mówiąc w skrócie, to taka gra, gdzie się zbiera kilka tysięcy ludzi na jednym serwerze, a ludzie się łączą w grupy, tzw. klany, a klany między sobą wypowiadają wojny, wszystko to w klimacie fantasy. Gra jak dla mnie super. Ale sama gra nie jest tak istotna, jak atmosfera towarzysząca grze. I nie chodzi tu o klimat fantasy, tylko o klimat na TS'ie, czyli czymś w rodzaju grupowego Skype'a. Jak grasz, to rozmawiasz z ludźmi. I głównie ze względu na te rozmowy chciało się grać, bo to się nie nudzi, w przeciwieństwie do gry. Więc grało się bezmyślnie, 'na pamięć', ale miło się spędzało czas na TS'ie.
Mieliśmy ekipę raz większą, raz mniejszą, i w te kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt osób, zawsze rozmawialiśmy. Grając przez rok/dwa/trzy z tymi samymi ludźmi non stop rozmawiając, tworzy się więź (przynajmniej w moim przypadku) pomimo, że tych ludzi się na oczy nie widziało. Nie jest to trudne do zrozumienia, jeżeli weźmiemy pod uwagę ilość czasu który się ze sobą spędza - kilka,kilkanaście godzin dziennie. Nie piszemy, tylko rozmawiamy. Wierzcie mi, że można w ten sposób poznać człowieka.
Byłam na jednym zlocie klanowym pod Warszawą. I wiecie co? To było nieważne, że pierwszy raz się człowieka widzi. Nie musieliśmy się sobie przedstawiać. Ktoś powiedział 'cześć', i już każdy wiedział kto to. Każdy kojarzył głos każdego. I widzisz pierwszy raz człowieka, a znasz go od paru lat. Śmieszne uczucie. Ale najśmieszniejsze jest to, że grając rozmawialiśmy o rzeczach często niezwiązanych z grą, a jak już się spotkaliśmy, to rozmawialiśmy właśnie o grze. Przyjechał jeden facet ze swoją żoną. On zapalony gracz, a ona gry nie znała. On się świetnie bawił, jak każdy z nas, a ona patrzyła na nas jak na ufo. My się z czegoś śmialiśmy, ona nie wiedziała o co chodzi.
Po paru latach pojechałam z przyjaciółką nad morze na tydzień na wakacje. Oczywiście znałam parę osób z trójmiasta, to się umówiliśmy, że się w końcu poznamy. Ania wyraziła zgodę na spotkanie, wręcz chciała zobaczyć jak to jest zobaczyć kogoś kto gra tyle co ja. No i na początku była zdziwiona. Bo ludzie z którymi się zobaczyliśmy wyglądali normalnie. Normalnie, czyli zadbani, czyści, grzeczni. Poszliśmy na piwo i zaczęliśmy mówić 'po swojemu'. Anka oniemiała, nie mogła zrozumieć - normalni ludzie a gadają o rzeczach jak dzieciaki z podstawówki. Pod koniec trochę przysypiała, ale stwierdziła że to co zobaczyła było warte zobaczenia i nie żałuje. Ciekawe doświadczenie :)
Innym razem przyjechał do mnie kolega, którego wcześniej nie widziałam. Znaliśmy się dobrze, może z 5 lat. No i jak przyjechał, tak już został. Jest moim mężem :) Nasza znajomość, relacje, wszystko, jest tak dobrane, że brak mi słów. Rozumiemy zamiłowanie do gier, nikt sobie nie robi problemów z siedzenia przy kompie. Na urodziny czy pod choinkę obdarowujemy się nowymi komputerami, klawiaturami dla graczy, dobrymi słuchawkami, czy nostromo. Mamy zgodne priorytety finansowe. Lubimy spędzać czas w ten sam sposób. Lubimy te same gry. To jest świetne, nie wyobrażam sobie związku z kimkolwiek innym, kto by mnie i moje lenistwo zniósł. Mąż też ma dobrze, mało która żona cieszy się z tego, że mąż dobrze spędza czas, bo wyszedł najnowszy hit na xboxa.
A najlepiej z tego wszystkiego to będzie mieć nasza córka. Wszystko to, czego nie potrafili zrozumieć nasi rodzice, my rozumiemy. Śmiejemy się, że przyprowadzi kiedyś chłopaka, to go przyszły teść zaciągnie do konsoli i będzie sprawdzać, czy córcia się z noobem jakimś przypadkiem nie spotyka. No i będzie też selekcja w graczach, bo Majka nie będzie przecież chodzić z jakimś kolesiem co gra w Tibię, albo kupuje na maga heavy armor :)
W czasach swojej świetności lub marności (zależy jak na to spojrzeć) potrafiłam grać przez 30/40/45 godzin non stop, po czym spałam przez jakieś 5h, i z powrotem do kompa. Tak, to był poważny problem, maksymalne uzależnienie. Coś mi z tego zostało po dziś dzień, ale już nie takie intensywne. Przez kilka ostatnich lat grałam na różnych serwerach po kilka tygodni ale nigdzie mi się nie podobało na tyle, żeby zostać na dłużej. I w ten sposób zrezygnowałam z L2. Dalej gram, ale już w coś bardziej na lajcie. Ta gra to League od Legends. W skrócie LoL. W Polsce jest kilka milionów graczy, z tego względu grę spolszczono. Jeżeli ktoś jeszcze nie słyszał, a grać lubi, polecam :) Nie ukrywam, że podałam linka referencyjnego, mam nadzieję, że mnie za to nie zjecie:P A L2? Zapowiada się kolejne podejście. 30 listopada serwery oficjalne zostaną otwarte a typ gry zostanie zmieniony na free to play. Czuję w kościach, że grudzień będzie dla mnie najlepszym miesiącem od kilku lat :) Już nie mogę się doczekać.
Nasza Maja przechodzi teraz przez etap pokazywania wszystkiego paluszkiem i nazywania tego. Już nie pyta 'co to?', tylko ładnie nazywa wiele rzeczy, sama się zastanawiam czasami skąd ona aż tyle słów zna :)
No i wpadła jej w ręce ulotka w samochodzie. Jakieś kolorowe zdjęcia z piłką, logo EURO 2012, logo McDonalds i coś tam jeszcze. Przeleciała całą ulotkę wzrokiem i z bananem na buzi zaczęła opisywać co widzi:
No i wpadła jej w ręce ulotka w samochodzie. Jakieś kolorowe zdjęcia z piłką, logo EURO 2012, logo McDonalds i coś tam jeszcze. Przeleciała całą ulotkę wzrokiem i z bananem na buzi zaczęła opisywać co widzi:
- Oooo, mama zobacz, piła! [piłka]
- Gol, zobacz mama zobacz, gol!! [piłka nożna]
- Och, mama, kupimy frytki! [logo McDonalds]
Rafał: "... a że przymrozki i nocowałem poza miastem, to pomyślałem sobie - odpalę auto godzinę przed pracą i wyjadę wcześniej, żeby problemów nie było. Mam kumpla co w warsztacie robi, to nawet się z nim umówiłem, że po drodze do niego zajadę żeby mi spojrzał pod auto, bo (...) [cośtam mu] się obluzowało i mnie wkurza. No i wyszedłem wcześniej, auto odpaliło, więc je tak zostawiłem na jakiś czas, i jak chciałem już jechać to nie mogłem przełączyć z benzyny na gaz. Rozumiesz? I tak siedziałem i próbowałem przez 20minut, w końcu się wkurzyłem, i poszedłem pieszo. Akurat dzisiaj. Ale wkur*** jestem! Tyle spraw miałem do załatwienia! Miałem pojechać (tu, tu, tam, ...) i zapisać się na egzamin z prawa jazdy!"
Prawie spadłam z krzesła.
Powiedziałam o tym paru osobom, które widziałam wieczorem. Ich reakcje są równie ciekawe.
Wujek - jako jedyny zrozumiał i wpadł w taki sam atak śmiechu co ja.
Mama - "... no i co? Jak to to tyle? Ale jak on jeździ jak prawa jazdy nie ma? A chociaż potrafi? Jak nie ma prawa jazdy to pewnie nie potrafi. Pewnie sobie nie zdaje sprawy z tego, że..."
Mój mąż - "OMG, to nie mógł pojechać na benzynie ? !!!"
Mama - "... no i co? Jak to to tyle? Ale jak on jeździ jak prawa jazdy nie ma? A chociaż potrafi? Jak nie ma prawa jazdy to pewnie nie potrafi. Pewnie sobie nie zdaje sprawy z tego, że..."
Mój mąż - "OMG, to nie mógł pojechać na benzynie ? !!!"
Niedziela. Niewyspana i zmęczona wstaję o 8. Wszystkie poranne czynności, rutyna. Ogarnąć siebie. Malucha nakarmić, przewinąć. Zjeść samej. Na moment do kompa usiąść. Kilka minut przed lusterkiem, i trzeba wychodzić do pracy. Kiedy się spieszę na autobus czas wydaje się płynąć szybciej. Przebiegam przez przedpokój to w jedną stronę to z powrotem w poszukiwaniu telefonu, papierosa, torebki, co raz wkurzając się że worek ze śmieciami stoi na środku drogi w taki sposób, że prawie muszę go przeskakiwać. 'Na cholerę on go postawił na środku korytarza, nie mógł go postawić pod ścianą?!' myślę sobie wściekła. Gotowa, biegnę jak szaleniec na autobus, w weekend o tej porze 7-ka jeździ raz na pół godziny a za pół godziny pracę zaczynam.
Wieczorem wracam do domu. Worek dalej stoi na samym środku. Dobra, mi nie w głowie było go przestawiać pod ścianę bo się spieszyłam, ale mąż miał całe 11h wolnego i mógł coś z nim zrobić. Wchodzę do pokoju informując że wróciłam, a mąż...
Wieczorem wracam do domu. Worek dalej stoi na samym środku. Dobra, mi nie w głowie było go przestawiać pod ścianę bo się spieszyłam, ale mąż miał całe 11h wolnego i mógł coś z nim zrobić. Wchodzę do pokoju informując że wróciłam, a mąż...
A: Dziękuję kochanie że wyrzuciłaś śmieci...
A: Nowy bentley? Jest piękny... Ale bym go nie kupił bo mi się nie podoba
Kupiłam tabletki poprawiające pamięć. Zapominam ich łykać..
Łukasz: jak powiedziałem rodzicom, że jedziemy do was, to oni do mnie 'a wy nie będziecie przeszkadzać młodemu małżeństwu :> ?
Efcia: :D
Łukasz: a Rafał: 'e co ty Andrzej ma już jedno dziecko po co mu 2 :P'
Kto miał do czynienia w pracy z klientami wie, jak bardzo potrafią być w****iający. Zdarzył mi się taki jeden, któremu, kiedy odmówiłam, przewróciło się w (już i tak pustym) łbie i zaczął mi grozić i wyzywać mnie od różnych takich (wiadomo jakich). Ostatecznie tak mi się odgrażał, że zadzwoniłam na policję. Po powrocie do domu, jak już trochę ochłonęłam, zaczęliśmy rozmawiać z mężem o sytuacjach tego typu. Tradycyjnie wywód męża powalił mnie na kolana.
A: Widzisz, i z tego powodu chciałbym sobie kupić kij baseballowy.
E: słucham ?!
A: No tak. I trzymałbym go pod siedzeniem w aucie. Jakbym z nim się pokazał, to ludziom na pewno by się odpodobało robić mi problemy.
E: Jakbyś go sobie kupił, to już na pewno bym z Tobą nie jeździła, a co najmniej bym się nie odzywała!!!
A: No, i o to chodzi ^^
A: Proszę... nie chcę się kłócić..
Rzekł, wręczając mi małą czerwoną torebkę od jubilera. Zaniemówiłam - mąż na załagodzenie relacji wstąpił do jubilera. Sam. Dobrowolnie. Wybrał się tam, wszedł, i coś mi kupił. Wybranie się przez Niego (a raczej wstąpienie - nawet 'przy okazji') do jakiegokolwiek innego sklepu niż sportowy lub spożywczy, graniczy z cudem. Zabrałam się za otwieranie prezenciku. No proszę - narzekałam jakiś czas temu, że nie mam kolczyków - właśnie wzbogaciłam się o jedną ładną, srebrną parę. Ochoczo zabrałam się za zakładanie, podczas kiedy On się klapnął ze zmęczenia na kanapie (nie wiem czy zmęczenie wynikało z przepracowania, czy z tego zajścia do jubilera, bo okazało się że spędziłtam całe 20minut ^^ ). Nałożyłam i położyłam się obok.
E: Śliczne, dziękuję! Właśnie poznałeś mój słaby punkt i się nie mogę gniewać.. Co się stało, że poszedłeś do jubilera?
A: ..To niedobrze. Będziesz się częściej fochować i zbankrutujemy...
E: Tam, gadasz... pewnie wziąłeś pierwsze lepsze znając Ciebie
A: Tam z dwudziestu różnych wybrałem! Wiesz ile mi to czasu zajęło??
E: Tak, bo szukałeś najtańszych ;)
A: Nawet mnie nie denerwuj, właśnie poszła kasa na jedną felgę. To co, zgoda? Mogę już je oddać?
E: Poproszę 49 zł za HTC WildfireKolega wyciąga portfel, wyjmuje 5 dyszek i uśmiecha się szeroko...
S: Proszę bardzo, świeże, z dzisiejszego zbierania puszek
E: Zwracam złotówkę reszty...
S: Świetnie! To jeszcze 38 umów i będę mieć na flaszkę!
E: Się tak nie ciesz, wiesz że z tym telefonem uzależnisz się od Facebooka i tych innych?
S: Ja? Absolutnie, nie korzystam z Facebooków, Naszychklasów - u mnie tylko Redtube!
Przechodząc przez galerię , mając dwie reklamówki z udanymi zakupami w postaci dwóch par butów, zauważyłam ciekawą bluzkę na wystawie. Ot letnia bluzeczka rozwieszona na manekinie. Z uwagi na wielkie zmęczenie i znudzenie mojego lubego, spowodowane długim chodzeniem i wybrzydzaniem w czterech sklepach (w sumie zajęło mi to jakieś 15 minut), postanowił on że już do żadnego sklepu nie wchodzimy, i uparcie się tego trzymał w drodze do wyjścia.
#$%^%$#@??? Z mojej strony - wpierw szok, potem foch, w tym momencie Andek się zorientował jak mu żart wyszedł, i że zapomniałam o bluzce tylko skupiłam się na drążeniu tematu więc go dalej kontynuował
E: Patrz, jaka ładna bluzka!
A: Może i na tej pani ładnie wygląda...
#$%^%$#@??? Z mojej strony - wpierw szok, potem foch, w tym momencie Andek się zorientował jak mu żart wyszedł, i że zapomniałam o bluzce tylko skupiłam się na drążeniu tematu więc go dalej kontynuował
A: Oj, daj spokój, to nie było wredne, jakbym był wredny to bym inaczdej powiedział...Tak mu ego skoczyło po dwóch 'przezabawnych' zdaniach że do końca dnia miał dobry humor..
E: No słucham, jak byś powiedział?
- Że twoje piękno dorównuje Twojej inteligencji
E: Jaki tytuł?
A: Galaxy fifteen. O ****, powiedziałem fifteen a nie piętnaście. Jestem zajebisty!
E: Nie wiem, czy ta podłoga jest krzywa, czy wózek jest jakiś zepsuty, czy to dziecko jakoś dziwnie siedzi. Skręca mi w prawo..
A: Ręce masz krzywe...
Treść aukcji:
|
Powyższy cytat pochodzi ze strony: http://allegro.pl/item1570220632.html
Lista kupujących
Kupujący | Ilość sztuk | Cena za sztukę | Data transakcji |
---|---|---|---|
k...3 (11) | 1 | 1424,00 PLN | 2011-04-28 10:48:59 |