Tyle lat. Tyle problemów. Tyle bólu. Tyle umawianych wizyt, przejechanych kilometrów, godzin spędzonych w kolejce.... Żeby ostatecznie wyrwać skurwysyna raz na zawsze, w ciągu niespełna 10 minut, płacąc jedynie 30zł.
Pieprzona górna ósemka. Zmieniam dentystę. Gdyby nie wyjazd do Jaworzna, co wymusiło pójdzie do innego lekarza, pewnie męczyłabym się z nim kolejne kilka lat.
"Cześć córeczko!
No dobrze, że oddzwaniasz. Ty mnie chyba zabijesz! No widzisz ja dzwoniłam, gdy byłam w Twoim mieszkaniu. Pojechałam nakarmić tego twojego kota podczas waszego wyjazdu. I widzisz, otworzyłam balkon, żeby się przewietrzyło, i jak chciałam potem go zamknąć, to oczywiście okazało się, że kota nie widać w mieszkaniu. Szukam, wołam, znalazł ale na balkonie pod tym małym parasolem Majeczki. Ja do niego kici-kici, a ten patrzy na mnie jakby chciał mnie zabić. No ale przyszedł do mnie ostatecznie, to szybko podlałam te małe kwiatki na Twoim balkonie. I już chcę zamykać balkon, ale widzę ze stoi spryskiwacz obok butelki z wodą do kwiatów, to myślę sobie: a, spryskam jeszcze to Twoje ładne drzewko bonsai co tak bardzo lubisz. No i spryskałam. A potem patrzę, a na liściach zrobiła się od tego pryskania piana! Ewa ty mnie zabijesz, ja patrzę na tą butelkę, a tam PŁYN DO CZYSZCZENIA SILNIKÓW. No kto by pomyślał, że na balkonie taki płyn by stał???"
Andrzej specjalnie zostawił go na balkonie, żeby dziecko się do tego nie dobrało. No bo kto by pomyślał, że przyjdzie teściowej do głowy pryskać kwiaty płynem, z którego on korzysta do czyszczenia smaru z łańcuchów...
Takie były plany. A wyszło co wyszło. Czyli wyszło jak zawsze. Znaczy się nie wyszło :p
Słońca brak. Od wczoraj chmury przeplatane deszczem czy jakimś grzmotem. Chyba ciśnienie spadło, bo od wczoraj zdycham jak podczas choroby lokomocyjnej.
Basen, pomijając brak pogody, jest otoczony robotnikami, którzy podchodzą z byle powodu żeby zagadać. Unikam zatem samotnego przebywania poza domem na podwórku. Z opalania nici. Chcę psa poczesać a też nie bardzo jest jak. Nawet jakbym ich, tych robotników, w dupie miała, to też głupio przed rodzicami, że z takimi bym zaczynała rozmowę. No prawie jak areszt domowy :D
W urodziny Mój Kochany zabrał mnie na cudowną przejażdżkę, którą wspominam z łezką w oku, wszak nie tylko wspaniale spędziłam czas , ale i od tygodnia na tyłku usiąść nie mogę bez kwaśnej miny, tak mi się siodełko dało we znaki :p
Doświadczona, wybrałam się na zakupy, gdzie pod czujnym okiem PROwerzysty wybrałam sobie kostium rowerowy, znaczy się koszulkę z kieszeniami na plecach, oraz portki z wszytym pampersem, coby więcej pośladków mych pięknych i jędrnych więcej nie katować ;) Tak, to było wczoraj. Dziś, ubrana w te piękne 4F ciuszki, wystawiam rower, po czym szybko go schowałam z powrotem, bo oczywiście chmura musiała się zerwać i zaczęło lać, lać, lać. Zdjęłam zatem moje piękne, nowe, rowerowy ciuchy, zastąpiłam je równie pięknymi lecz nierowerowymi aby (z braku innych zajęć) pojechać autem do sklepu.... Oczywiście od razu przestało padać.
Problem na problemie, ale banan na twarzy jest aż miło.
Tak więc dwa miesiące po drugim porodzie, półtora miesiąca po przeprowadzce do własnego mieszkania (w końcu!), wpadła dziś wieczorem jakaś impreza.
Otwieram więc szafę w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego na dzisiejszy wieczór (kilka godzin przed imprezą, aby zdążyć otrzeć łzy po hipotetycznych porażkach), i... a jakże, apokalipsa. W gruncie rzeczy doznałam typowego uczucia towarzyszącego każdej dziewczynie stojącej przed dylematem wyboru odpowiedniego ubioru przed imprezą ale, litości, moje ciuchy dzielą się na trzy kategorie.
1. To, w czym sobie się kompletnie NIE podobam i w czym się nie pokażę światu
2. To, w czym Andrzej mnie kategorycznie NIE puści
3. Oraz najliczniejsza (niestety) kategoria - to, w co się NIE mieszczę (podkreślam - dwa miesiące po porodzie :P)
Całe szczęście, załamana, dodzwoniłam się do męża mojego podczas całodziennej jazdy na rowerze, w momencie, w którym wszystko było mu obojętne, i powiedział, że mogę iść w czym chcę.
Ciekawe czy zmieni zdanie kiedy zaprezentuję mu co wybrałam :D