Niewyjaśniona ingerencja cieczy rozwiązana - to serwis moczy telefony podczas napraw :D
21:40- Na jakich funkcjach zależy Panu w telefonie?Chociaż jeden fajny klient :D
- No.. wifi... gps.... jakiś smartfon, np. android....
- A Windows może być?
- A może nie być?
Ale żeby nie było zbyt przyjemnie...
Podpisuję umowę. Stanęło dwóch takich obok i mi rozpraszają klientów priorytetowych, znaczy się tych, z którymi ową umowę podpisuję. Śmieszni trochę ci dwaj nowi, tatuś i synek, cwaniaczki. Mówią, żeby ich poza kolejką przyjąć, komentują pod nosem że całego dnia, to oni nie mają, żeby szybciej podpisywać umowę bo przecież ONI czekają. Automatycznie ze śmiesznych zdegradowani na upierdliwych. Przyszlibyście 15 minut wcześniej, to byście zrobili bez kolejki, marudy jedne - myślę sobie. A tych co zawsze chcą poza kolejnością, z przyjemnością odkładam na później jak się tylko da - w tym przypadku jak najdokładniej obsługując klientów którzy są właśnie przeze mnie obsługiwani. By się tak nie mądrzyli, to by 5 minut wcześniej nastała ich kolejka. Myślę sobie to co myślę, jednak z mojej strony za każdym razem posyłałam im najwspanialszy uśmiech z prośbą o chwilę cierpliwości. Słodko się uśmiechnęli, trochę wyluzowali. Spuściłam uśmiech, znowu zaczęli komentować. Najgorszy typ. No więc ja jeszcze dokładniej tłumaczę umowę dla tych priorytetowych :D Jestem wstrętna, wiem.
Kontynuuję podpisywanie umowy. A oni - wsiuki te - w między czasie na cały głos: że jasne, umowę podpisać to problemu nie ma, ale jak oni rozwiązywali, to pół roku się męczyli, bo..; szybko ich ucięłam stwierdzeniem, że problem z rozwiązaniem mają tylko ci, co nie płacą terminowo. Zniesmaczeni zamknęli się. Przypomnieli oczywiście, że nie mają czasu. Przypomniałam, że muszą zaczekać. Stoją i stukają palcami po blacie.
A połamcie sobie te paluchy!
Starszy nie wytrzymał. Opowiada historię, że jak chciał rozwiązać umowę przed terminem, to całą karę umowną musiał zapłacić. Patrzę na niego jak na idiotę i tłumaczę, że to przecież oczywiste, kara za zerwanie umowy przed czasem jest jawna i zna ją każdy klient w momencie podpisywania umowy. Rozbroił tym nie tylko mnie ale i klientów podpisujących umowę, bo zaczęli się im przyglądać z głupim uśmiechem.
Umowa podpisana (po 15 minutach zamiast po 5 - klienci wyszli przeszkoleni na 200%).
Patrzę zrezygnowana na duet mądralińskich.
- No więc co panów sprowadza?Synek:
- My po telefon!
- Po jaki telefon?
- No ze serwisa! Naprawiony?
- Proszę bardzo, oddaję: telefon, gwarancja, umowa, .... tutaj proszę karta naprawy z serwisu...
- (Czyta mrucząc pod nosem) W związku z.... płyta główna... serwis bla bla bla..... INGERENCJA CIECZY ?! Co...! Skreślili gwarancję?! I co, pewnie jeszcze nie naprawili?! Pani, ten telefon, on prawie nowy jest! On nigdy z wodą kontaktu nie miał! (otwiera telefon, wyjmuje baterie, pokazuje paluchem na ten plastik, co zakrywa płytę główną pod baterią) Widzi tu pani jakąś wodę?! Już ja ich znam, oni mnie nie lubią, żeby stwierdzić to zalanie, to pewnie naprawiali a w między czasie lali wodę do środka, toż to byłoby trzeba nad nimi stać żeby ocenić, czy tak faktycznie nie było! A sprawdź synek czy się włącza.... (nie włącza się) Widzi pani, zepsuli jeszcze! A jak oddawaliśmy, to tylko głośnik nie działał !!!!!!! I jak ja mam teraz z tego telefonu dzwonić ?! Ja go nie przyjmuję!!!!!!!
- A jakiś inny zastępczy dostanę? Może dotykowy jakiś?!
0 komentarzy
O czym teraz myślisz?