Witam po przerwie;)
12:50Tak ostatnio wychodzi, że kompletnie nie mam kiedy pisać - mam raczej ochotę na gry na komputerze, zajmowanie się Majką, albo przyjmowanie gości, np Teściów, którzy przyjechali na jej chrzest tydzień temu.
No właśnie - jesteśmy już po chrzcie! Przychodzimy się zapisać - księgowa kasuje 20zł, ksiądz kasuje jeszcze 100. Formalności załatwione, chrzest będzie. 25 października zachodzimy do zakrystii przed mszą, a tam ksiądz - młody, niewysoki, uśmiechnięty, przywitał się z nami - 'chwileczkę tylko dowiem się jak to się robi' - i idzie do jakiegoś dziadka, co zawsze pomaga przy mszach i się pyta co kiedy robić! Ja powstrzymuję śmiech jak tylko mogę.
Podczas mszy za pierwszym razem do Majki zwrócił się 'Majo', przed kolejnym razem zapytał się mnie o deklinację - Majo czy Maju? - niestety nie odsunął mikrofonu - znowu polewka :D W następnej kolejności przesłuchanie rodziców - 'czy chcecie wychować dziecko w wierze chrześcijańskiej ...' - rodzice zgodnie - 'chcemy' - ksiądz (odsuwając mikrofon) - 'to dobrze!'. W końcu dochodzi do znaku krzyża na czole dziecka - nasza malutka spokojna (jak zwykle z resztą) a dziewczynka obok krzyczy, jak jej źle, a ten - odsuwając już mikrofon - 'nie bój żaby mała!'. Młody ksiądz wyglądał raczej na fajnego kumpla i imprezowicza, niż ów księdza, jednak cała 'ceremonia' była udana, ludzie siedzący blisko ołtarza często się uśmiechali ;) Po chrzcie zabraliśmy się w 20 osób na drobny obiadek w restauracji.
W domciu Majka dalej jest najwspanialszym dzieckiem świata. Ma już 2,5 miesiąca, za nami 2 noce z tylko jedną pobudką (albo mama przespała drugi alarm głodu dziecka hehe). Od paru dni troszkę marudzi, podziębiliśmy ją chyba bo pokasłuje trochę:(
U mnie jedna nowość - na prawko się zapisałam. Dwa tygodnie kursu teoretycznego za mną, teoria zaliczona na egzaminie wewnętrznym. 4 godziny jazdy też za mną - jeszcze nikogo nie rozjechałam więc chyba dobrze mi idzie:P a jeździmy przez centrum, że aż się dziwię - po pierwszym zasiądnięciu przed kierownicą, spędziłam 10minut na placyku, z czego połowa stanowiła dopasowanie fotela, lusterek i opanowanie skrzyni biegów - po 10 minutach sruuu na miasto, po pół godzinie jeździłam już po centrum. Jazda autem jest fajna, nawet nie wiadomo kiedy mijają te 2 godzinki!
A tatuś Majki? Dalej jest najwspanialszym tatkiem na świecie!
0 komentarzy
O czym teraz myślisz?