Edukacja
13:30 Nasz maluch od października zaczął chodzić dwa razy w tygodniu do przedszkola muzycznego i raz w tygodniu na angielski. Tym sposobem z wiecznie marnotrawionego czasu wolnego, trzy dni wypełniają jej całkiem poważne obowiązki ;).
Na pierwszych zajęciach z angielskiego nie dało się nie zauważyć, że Majka nie bywa w tradycyjnym przedszkolu. W oczekiwaniu na spóźnialskich, wyjęto zabawki, co by się troszkę zintegrować - wszystkie dzieci stały/siedziały nieruchomo, z dużymi przestraszonymi oczami, tylko nasza Majka chodziła to tu, to tam, komentując co bierze, co przekłada, gdzie przekłada, i co która zabawka właśnie robi. Po chwili jedną rzecz zostawiała, brała coś innego, chodząc po całej sali i ciągle nadając. A inni cichutko, obserwowali tylko ;).
Pani czekała na pojawienie się wszystkich maluchów, jednak czas mijał, a dzieciaki nie dochodziły, więc zajęcia zaczęły się z opóźnieniem w dość kameralnej grupie, bo tylko czterech dziewczynek + nauczycielka. Ostatecznie kiedy było trzeba zaczynać:
Nauczycielka: Dobrze, więc teraz schowamy wszystkie zabawki i...Pani - wzrok błagalny w stronę rodziców, ja - facepalm. Po (moim zdaniem zyt grzecznej) odmowie nauczycielki Majka ustąpiła i zabrali się za Old MacDonald had a farm, EE-I-EE-I-O. Całe szczęście ;))
Majka: Nie! Proszę! BŁAGAM! Wpierw się pobawimy, a potem schowamy. Proszę, proszę, błagam!
0 komentarzy
O czym teraz myślisz?